Polski system oświaty charakteryzuje jedna stała. Jest nią ciągła zmiana i trwająca od lat z mniejszym lub większym natężeniem rewolucja. Największą była oczywiście reforma z 1999 roku, kiedy to stary system 8+4 zastąpiono systemem 6+3+3, a opisową maturę, maturą w formie testów. Później zmieniano podstawy programowe – zrezygnowano z podstawy spiralnej (gdzie do danych zagadnień wraca się na kilku etapach edukacyjnych, ale się je poszerza, omawia w innych kontekstach) i zastąpioną ją podstawą liniową (stąd zagadnienia, które omawiane były w gimnazjum, obowiązują również na maturze), co z kolei pociągnęło za sobą zmiany w formule egzaminu maturalnego i zaowocowało podziałem wśród osób, które po latach chcą zdobyć świadectwo dojrzałości (tę karuzelę zmian w zasadach zdawania matury po latach przypominaliśmy tutaj).
Obecna minister edukacji – Anna Zalewska – zaprezentowała wczoraj założenia kolejnej rewolucji, a właściwie powrotu – powrotu do ośmioklasowej podstawówki, zwanej po nowemu szkołą powszechną i do czteroletniego liceum (lub pięcioletniego technikum, lub szkoły branżowej). Te wszystkie zmiany mają się rozpocząć we wrześniu 2017 roku, kiedy to obecne sześciolatki pójdą do pierwszej klasy szkoły powszechnej, a uczniowie, którzy teraz skończyli V klasę, pójdą do klasy VII. W efekcie we wrześniu 2019 roku w szkołach średnich znajdą się dwa roczniki: rocznik, który jako ostatni skończy gimnazjum i rocznik, który jako pierwszy skończy VIII klasę. “Ostatni” gimnazjaliści będą uczyć się w liceum 3 lata, co oznacza, że teoretycznie w 2022 roku po raz ostatni zostanie przeprowadzona matura na dotychczasowych zasadach.
Od 2005 roku, czyli od momentu wprowadzenia matury testowej, formuła tego będącego przepustką na studia egzaminu zmieniała się wielokrotnie. I wygląda na to, że czeka nas kolejna zmiana. Pytanie tylko, czy na pewno nastąpi ona w 2022 roku. Logika podpowiada, że zupełnie nową maturę powinni zdawać uczniowie, którzy we wrześniu tego roku pójdą do VI klasy. Być może jednak minister Zalewska i obecny rząd zechcą szybciej zobaczyć “dobrą zmianę” na maturze. Dla maturzystów po latach to jasny sygnał: pewne (ale i tu, nauczeni doświadczeniem lat ubiegłych, dajemy sobie maleńką przestrzeń na wątpliwości) jest tylko to, jak będzie wyglądała matura w 2017 roku, bo ministerstwo zapewniło, że 2017 rok będzie rokiem bez zmian.
Zatem, jeśli nosisz się z zamiarem zdania matury po latach, lepiej nie zwlekaj z decyzją.
Zachęcam do obejrzenia nagrania wczorajszego wystąpienia Pani minister oraz zapoznania się z prezentacją przedstawiona w jego trakcie.