Pewien człowiek postanowił podejść do matury po kilkunastu latach od ukończenia szkoły. Od dawna już czuł, że chciałby coś zmienić w swoim życiu. Miał też pomysł, jak to zrobić. Okazało się, że do realizacji tych planów potrzebne będzie zdanie matury. Długo się wahał, odczuwał niepokój, analizował wszystkie „za” i „przeciw”. Wreszcie podjął decyzję: zapisał się na kurs. Był z siebie bardzo zadowolony. W końcu dał radę wykonać ten pierwszy, niełatwy krok. Pełen entuzjazmu zaczął brać udział w zajęciach. Jednak później nie było już tak kolorowo. Okazało się, że materiału jest dużo więcej niż przypuszczał. Zaczął odczuwać lęk, coraz częściej martwił się, jak sobie poradzi. Im dłużej uczestniczył w kursie, tym bardziej czuł się przytłoczony. Jednocześnie dręczyło go poczucie winy. Przecież powinien był mierzyć siły na zamiary, można było przewidzieć, że nie będzie łatwo. Może podjął pochopną decyzję? Może wszystkie te trudności są znakiem, że powinien dać sobie spokój?
Jak się czujecie, czytając tę historię? Czy coś w Was „uruchomiła”? Mierzycie się może z podobnymi wątpliwościami? Na początek chcę Was zapewnić, że to zupełnie naturalne. Każda zmiana, nawet ta najbardziej pozytywna, wiąże się z przeżywaniem trudnych emocji.Nasz mózg jest nastawiony na wykrywanie potencjalnych zagrożeń. Kiedy podejmujemy jakieś nowe wyzwanie, często dostajemy komunikat „ostrożnie, to może być niebezpieczne”. Proces zmiany i towarzyszące mu emocje świetnie ilustruje krzywa Fishera. Omówię ją dokładniej w dalszej części artykułu.
Zgodnie z tym modelem istnieje 8 etapów procesu zmiany. Pojawiają się też 3 krytyczne momenty, podczas których występuje największe ryzyko rezygnacji. Oczywiście nie każdy przechodzi przez wszystkie te etapy. Nie zawsze muszą też występować w tej samej kolejności. Jest to pewien zbiór najbardziej powszechnych reakcji, które pojawiają się u osób przechodzących zmiany. Szczegółowy przebieg u każdego może wyglądać trochę inaczej.
- Niepokój. Występuje zwykle na początku procesu, kiedy dopiero rozważamy zmianę. Nie jesteśmy pewni, czy damy sobie radę. Często wyszukujemy mnóstwo racjonalnie brzmiących powodów, dlaczego nie powinniśmy próbować. U maturzysty po latach ten etap może wystąpić przed podjęciem decyzji o zapisaniu się na kurs. „Czy to aby na pewno dobry pomysł?”
2. Zadowolenie. Pojawia się, gdy już podejmiemy decyzję. Czujemy ulgę po wcześniejszym niepokoju i jesteśmy z siebie dumni, bo coś już zrobiliśmy. Bardzo możliwe, że czuliście coś takiego, gdy już zdecydowaliście się zapisać.
Pierwszy krytyczny moment: odmowa. Co ciekawe, pojawia się często po etapie zadowolenia. Podjęliśmy właśnie decyzję, jesteśmy na początku drogi. Jednocześnie w naszej codzienności niewiele się jeszcze zmieniło. Funkcjonujemy tak, jak przed podjęciem decyzji o zmianie. Zaczynamy się zastanawiać, czy jest nam koniecznie potrzebna. „Fajnie byłoby zdać maturę, pójść na studia, zmienić pracę na ciekawszą, ale w końcu mam poukładane, całkiem niezłe życie. Po co to burzyć?”. To moment, w którym wiele osób rezygnuje.
3. Strach. Przetrwaliśmy krytyczny moment, ale zaczynamy dostrzegać coraz więcej trudności na drodze do zmiany. Znów boimy się, czy damy sobie radę. „ Będzie trudniej niż myśłałem/am: spotkania online, codzienna nauka, czytanie lektur. Tyle tego jest. Co, jeśli tego wszystkiego nie ogarnę?”
4. Poczucie zagrożenia. Jest naturalnym następstwem lęku. Czujemy się coraz bardziej przytłoczeni. Do tego zaczynamy widzieć, że, jeśli nam się uda, nasze życie naprawdę się zmieni. To kolejne zobowiązanie. „Skoro już zdam maturę, wypadałoby jakoś to wykorzystać. Co, jeśli nie dam sobie z tym rady?”.
5. Poczucie winy. Jest szczególnie dokuczliwe u osób, które mają tendencję do perfekcjonizmu. Naszym zdaniem nie radzimy sobie tak dobrze, jak powinniśmy. Jesteśmy na siebie źli z powodu odczuwanego lęku i nieustannych wątpliwości. „Skoro tak mi zależy na zdanej maturze, dlaczego nie staram się bardziej? Dlaczego ciągle szukam sobie problemów?”
Drugi krytyczny moment: rozczarowanie. W tym punkcie prawdopodobnie jest maturzysta, którego historię poznaliście na początku artykułu. To chyba najtrudniejszy etap, w którym łatwo o poddanie się. Spodziewaliśmy się, że będzie prościej. Zaczynamy myśleć, że, skoro jest nam tak ciężko, to może ta zmiana nie jest dla nas. „To bez sensu. I tak pewnie nie zdam”.
6. Przygnębienie. Przetrwaliśmy kolejny punkt krytyczny, ale nadal mamy wątpliwości, czy zmiana ma sens. Jesteśmy już tym wszystkim zmęczeni. Jest nam trudno koncentrować się na naszym celu. „Już nie wiem, czy naprawdę potrzebna jest mi ta matura. Tyle lat żyję bez niej i jakoś daję sobie radę”.
Trzeci punkt krytyczny: wrogość. Pojawia się, kiedy nie radzimy sobie z przygnębieniem. Wtedy często rezygnujemy ze zmiany i robimy sobie wyrzuty, dlaczego w ogóle spróbowaliśmy. Mamy poczucie, że mnóstwo energii i zaangażowania poszło na marne. „Ale byłem/am i głupi/a. Tyle czasu i pieniędzy na nic.”
7. Stopniowa akceptacja. To moment, w którym zaczynamy czuć się lepiej ze zmianą. Radzimy sobie nieźle, zaczynamy dostrzegać sygnały, że to była dobra decyzja. Rozumiemy już, że wcześniejsze kryzysy były czymś naturalnym. „Widzę, że coraz więcej umiem, powoli układa się to w jakąś całość.”
8. Samodzielny postęp. Coraz sprawniej działamy, widząc, że zmiana wyszła nam na dobre. Dostrzegamy kolejne efekty naszej pracy. „Naprawdę dobrze idzie mi nauka, potrafię już pracować systematycznie. Nie myślałem/am, że osiągnę taki efekt.” Jeszcze raz chcę mocno podkreślić, że dotarcie do tego momentu nie oznacza, że już na pewno nie wystąpią żadne kryzysy. Może się tak zdarzyć, że wrócimy na chwilę do któregoś z poprzednich etapów, ale wiemy już, że poradzenie sobie z nimi jest możliwe.
Widzimy zatem, że procesowi zmiany towarzyszy szeroki wachlarz emocji. Jeśli nie czujecie entuzjazmu, który towarzyszył Wam na początku, pamiętajcie, że to normalne. A jeżeli widzicie, że jesteście w punkcie krytycznym i nie wiecie, czy sami sobie poradzicie, nie bójcie się szukać wsparcia. I nie traćcie z oczu wymarzonego celu.
świetny wpis!